Armenia – dziennik podróży, dzień drugi

W poprzednim wpisie opisałem pierwszy dzień wycieczki do Hajastanu. Dziś zapraszam na ciąg dalszy.
14 maja wita nas deszczem i Araratem ukrytym wśród chmur. Deszcz wkrótce przechodzi, a my w tym czasie poznajemy naszego lokalnego przewodnika. Jest nim Ormianin Garik, jak się później okazuje fizyk i historyk sztuki. Przez następne dni będzie opowiadał po angielsku i rosyjsku o swoim kraju. Jak zauważymy, ma głęboko patriotyczne, nacjonalistyczne wręcz poglądy, jednakże jest w tym podobny do większości Ormian. Ich stosunek do świata dobrze przedstawia pewien żart:
Rosjanie mieli wysłać w kosmos rakietę załogową. Wysłali więc zapytanie do Ormian, czy nie chcieliby umieścić w załodze swojego kosmonauty. Po otrzymaniu odpowiedzi negatywnej, pytają, jaki jest jej powód. Na to Ormianie odpowiadają:
“Gdybyśmy wysłali Ormianina w kosmos, wszyscy Ormianie pękliby z dumy, wszyscy Gruzini pękliby z zawiści, a na naszej pięknej ziemi osiedliliby się Turcy.”
Wyruszamy do Eczmiadzynu – oddalonej o 20km od Erywania siedziby katolikosa, głowy Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego. Po drodze zatrzymujemy się przy kościele św. Hripsime. Świątynia została zbudowana w VII wieku i poświęcona legendarnej ormiańskiej świętej, która wybrała ukamienowanie zamiast wyrzeczenia się wiary katolickiej. Jest to pierwszy tego typu kościół jaki w życiu widzę: w architekturze widać starcia różnych wpływów. Wnętrze jest monumentalne, mroczne, ściany są czarne i okopcone, od palonych we wszystkich nawach świeczek, niczym w świątyniach prawosławnych. W podziemiach odwiedzamy grób świętej Hripsime. Na murach kościoła zauważamy liczne napisy. Garik tłumaczy nam, że to właśnie dzięki nim można ustalić wiek i historię kościoła – na ścianach wykuwane były historie architektów, ich nazwiska, daty rozpoczęcia i zakończenia budowy, ale również opisy wydarzeń i sytuacji w kraju w czasach budowy danego kościoła.
Po wyjściu z kościoła, wśród rozwiewających się chmur, widzimy świętą górę Ormian – Ararat. To na nim właśnie zatrzymała się arka Noego i na niej znaleziono jej relikwię. Ormianie uważają się potomkami Noego, jego praprawnuka Haika i stąd siebie nazywają Hajami, a swoją ojczyznę – Hajastanem.
Słuchając opowieści Garika docieramy do Eczmiadzynu. Po przekroczeniu masywnej i ogromnej bramy widzimy rząd chaczkarów – najbardziej rozpoznawalnego symbolu Armenii. W dosłownym tłumaczeniu słowo “chaczkar” oznacza “kamienne krzyże”. Są to bogato zdobione słupy tufu, pokryte bogatą ornamentyką pełną różnych, nierozpoznawalnych dla nas symboli i cyfr zapisanych przy użyciu ormiańskiego alfabetu.
Największym skarbem architektonicznym Eczmiadzynu jest katedra Majr Taczar. Została zbudowana już w IV wieku naszej ery. Zgodnie z podaniami została ona zbudowana w miejscu, gdzie założycielowi kościoła ormiańskiego ukazał się Chrystus. Stąd nazwa całego kompleksu: “Ecz Mi-a-cin” oznacza “Zstąpił Jednorodzony”. Obecny kształt katedry jest efektem wielokrotnych jej modernizacji. Ostatnia, jak widać, wydaje się nadal trwać…
Przed katedrą widzimy nagrobek poprzedniego katolikosa, zamordowanego przez NKWD w 1938 roku.
Po obejrzeniu wnętrza świątyni kierujemy się do skarbca. Znajdują się tutaj liczne relikwie: deska z arki Noego, znaleziona na zboczu Araratu przez apostoła Jakuba, włócznia przeznaczenia, którą przebito bok Chrystusa (jedyna na świecie datowana na I w.n.e.), fragment drzewa krzyża Chrystusa, a także relikwiarze, zawierające szczątki apostołów i świętych – między innymi Jana Chrzciciela. Relikwiarze mają niespotykany u nas kształt – przedramion z dłońmi złożonymi w kształt ormiańskiego błogosławieństwa.
Opuszczamy Eczmiadzyn i kierujemy się w stronę ruin katedry w Zvartnots. Przez okna autobusu obserwujemy ponure blokowiska, przywodzące na myśl scenerie postapokaliptycznych opowieści…

Ruiny katedry Zvartnots zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Katedra została zbudowana w VII wieku, lecz uległa zniszczeniu w wyniku trzęsienia ziemi w 300 lat później. Konstrukcja była trzykondygnacyjna, miała wysokość 50 metrów, co czyniło ją wtedy najwyższą budowlą świata.
Po obejrzeniu katedry i muzeum, ruszamy z powrotem do Erywania. Przez zatłoczone centrum docieramy do Matenadaranu – biblioteki, w której Ormianie gromadzą zabytki swojego piśmiennictwa. Najstarsze, przechowywane w bunkrach pod ziemią, zbiory pochodzą z V wieku i należą do archiwum Mesropa Masztoca, twórcę ormiańskiego alfabetu. U szczytu schodów prowadzących do biblioteki wita nas właśnie jego pomnik. Zostajemy zapoznani z wystawionymi do oglądania zbiorami, zawierającymi zarówno książki ormiańskiego autorstwa, lecz również tłumaczenia dzieł z innych języków, w tym między innymi “Elementów” Euklidesa.
Przed kolacją spacerujemy ulicami Erywania. Garik pokazuje nam budynki opery narodowej, uniwersytetu, lokalnego zgromadzenia szachistów (szachy są sportem narodowym w Armenii, to własnie stąd pochodzi szachowy mistrz świata, Kasparow), a w końcu sławnego na cały świat Radia Erywań.
Naszej wędrówce przygląda się z górującego nad miastem wzgórza Matka Armenia.

Brak możliwości komentowania.