Wspomnienia z Podlasia

Za oknem ponura, deszczowa pogoda, zimno – idealny dzień na wspominanie lipcowego wyjazdu na Podlasie. Spędziliśmy w okolicy Supraśla tydzień, zwiedzając okolicę i dogadzając sobie specjałami lokalnej kuchni. Dla mnie był to powrót w okolicy, które dobrych kilka lat temu zwiedzałem z rodzicami.

Był to nasz pierwszy wyjazd busem – VW Transporterem T3, którego szczęśliwymi posiadaczami staliśmy się w marcu, przez następne kilka miesięcy. Busa mogliście widzieć na Facebooku, tam też mogą znaleźć jego zdjęcia Ci, którzy jeszcze go nie widzieli. Bus doczeka się zasłużonej, oddzielnej sesji zdjęciowej, jednak to – w swoim czasie.

Wasilków pod Białymstokiem – nieduża, spokojna miejscowość, pełna pięknych opuszczonych domów, które wydają się tylko czekać, aż ktoś się nimi zainteresuje.

Supraśl, jeden z wielu krzyży i świątków, wiszących na okolicznych drzewach.

Cmentarz Żydowski w Krynkach – ogromna, opuszczona nekropolia, na której znajdują się setki nagrobków, ukrytych wśród rozrastających się chaszczy.

Na kirkucie panuje atmosfera cichej zadumy, od razu udzielająca się każdemu, kto na niego wejdzie. Mało kto trafia jednak na cmentarz – nie wiedząc, gdzie szukać macew, nie sposób je znaleźć. Przy wejściu stoi tablica, jednak jest zupełnie wyblakła i nieczytelna. Kiedy zagłębialiśmy się w gąszcz malin i pokrzyw odprowadzały nas nieprzychylne spojrzenia starszych kobiet, wyglądających z okolicznych domów.  Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że nikomu nie zależy na zadbaniu o upadające nagrobki i rozsypujący się cmentarny mur…

Jedno z popołudni w Supraślu spędziliśmy błąkając się po okolicznych polach, pełnych beli siana i nieśpiesznie przechadzających się bocianów.

Bele siana zawsze były dla mnie obiektem niesamowicie inspirującym do fotografii.

W Supraślu udało nam się wybrać na Szwędaczkę – nocny spacer z pochodniami wśród opowieści o słowiańskich wierzeniach i lokalnej historii. Na zdjęciu panorama Supraśla, na wzgórzu widać monastyr, przy którym znajduje się m.in. przepiękne muzeum ikon.

– Jak to „to, ten”?! Chcesz powiedzieć, że ten obiekt znajduje się w zasięgu mojego wzroku? Pokaż no to palcem, bo chciałbym uwierzyć, że śnię.
– No to.
– To?! Co to jest?!
– Jak to co? Las.
– Możesz mi powiedzieć, po chuj mi las?
– Jak to po chuj? W scenopisie pisze, że las jest, napisane…
– W scenopisie? Znajdź mi to w scenopisie.
– Proszę: „Kiedy wjechali na wyniosłość drogi, oczom ich ukazał się las…”
– Przewróć stronę.
– O, kurwa…
– Czytaj!
– „…oczom ich ukazał się las… krzyży”.

Wasilków, Góra Krzyży

Już niedługo ciąg dalszy zdjęć z wakacji – po tygodniu na Podlasiu zapakowaliśmy do busa zapas wileńskiego piwa i babki ziemniaczanej i wyruszyliśmy dalej – nad Bałtyk.

Brak możliwości komentowania.