Zima w kotlinie

Zgodnie z obietnicą złożoną na Facebooku uzupełniam zimową opowieść z Kotliny Kłodzkiej o zdjęcia z mojego Pentaxa.
Właściwie znacie już całą historię: po zakończeniu sesji egzaminacyjnej na kilka dni wybraliśmy się z powrotem w okolice odwiedzone latem. Nocowaliśmy w tym samym miejscu, chodziliśmy tymi samymi ścieżkami, jedliśmy nawet te same pierogi. 🙂
Niby to tylko kilka dni, ale poza domem odpoczywa się znacznie lepiej niż zalegając w dobrze znanym łóżku. Poza tym sama kotlina ma niesamowity mikroklimat – świeże powietrze, spokój i cisza powodują, że błyskawicznie odpoczywa się tam nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie.
Po przyjeździe trafiliśmy na jeden dzień, kiedy na polach czaiła się jeszcze zima. Ale przez te kilka dni nawet przez chwilę temperatura nie spadła poniżej 0 stopni, więc z dnia na dzień coraz mniej śniegu leżało wokół nas, zamieniając się w tysiące większych i mniejszych strumieni i groźną, pochmurną pogodę. Niezrażeni spędziliśmy jednak kilka dni na spacerach po okolicy.
Udało nam się nawet zrobić dłuższy spacer na czeską stronę granicy. Niestety, jedyny sklep w miasteczku, do którego doszliśmy, był zamknięty, więc nie udało nam się zdobyć zapasu Kofoli… Nie znaczy to jednak, że wróciliśmy z pustymi rękami – mały Radkowski sklepik zapewnił nam sporo różnych dóbr, którymi załadowaliśmy pół bagażnika… 🙂
Niby to zaledwie kilka dni, ale były to dni bardzo nasycone pięknymi widokami, ładną (wbrew pozorom) pogodą, przytulnym zaciszem starego domu, zdystansowaniem od codziennego zgiełku.

Zalew Radkowski. Jest gdzieś tam, pod warstwą śniegu i 20-centymetrową pokrywą lodu.

Ostatnie podrygi zimy na trasie Radków – Wambierzyce. Piękny krajobraz i wizja przepysznych pierogów na obiad – ferie idealne.

Z jednej strony śnieg jeszcze leży. Ale z drugiej? Niedługo trawa zacznie się zielenić.

Matka Boska Satelitarna

Następnego dnia słońce zasłoniły kłęby chmur. Jednak nawet ta pozornie ponura pogoda zawiera w sobie radosną zapowiedź zbliżającej się wiosny.

A już chciałem wskoczyć do wody…

Zaledwie kilka dni później w tym samym miejscu nad zalewem. Roztopy nie wystraszyły jeszcze rybaków – nadal jest pod nimi kilkadziesiąt centymetrów śniegu.

Brak możliwości komentowania.